czwartek, 3 kwietnia 2008

Niesamowite zdarzenia

Tytani siedzieli w salonie i kłócili się jaki film mają oglądać. Tylko Gwiazdka się nie odzywała. Ona lubiła każdy film ale najbardziej dokumentalny. W końcu wybrano horror, bo by Raven wszystkich pozabijała.
Gdzieś w połowie filmu wszyscy zasnęli. Oprucz Gwazdki. Czóła, że stanie się coś złego ale nie wiedziała co. Poszła do pokoju i tam ze spokojem zasnęła, zapominając o przeczuciu.
Następnego ranka w kuchni znowu była kłótnia między Bestią a Cyborgiem o to co będzie na śniadanie.
* * *
Gwiazdka siedziała w swoim pokoju. Przeczucie znowu nawiedziło dziewczynę. Pomyślała że wszyscy się pokłócą. Ostatnio coś dosyć często się kłócą. Nie znosiła kłótni. Nigdy się z nikim nie kłóciła.
Nie mając już pojęcia co możę się zdrzyć, poszła do salonu. Tam zastała, jak zwykle, kłócących się przyjaciół.
- Przyjaciele nie powinni się kłócić, tylko żyć w zgodzie - powiedziała Gwiazdka tym samym zmartwionym tonem co zawsze.
- Gwiazdka ma rację - potwierdził Robin.
- Nie poinniśmy się kłócić - dodała za Robina Raven.
Po godzinie wszyscy się rozeszli. Gwiazdka poszła do Robina aby powiedzieć o jej przeczuciu. Była właśnie przy drzwiach do pokoju Robin. Grzecznie zapukła i gdy usłyszała że może wejść to weszła.
- Cześć Gwiazdeczko, co chciałaś? - zapytł się jej.
- Chciałabym ci coś powiedzieć - powiedziała siadając obok niego na łóżku.
- Tak? A co?
- Może to dziwne ale mam przeczucie, że stanie się coś złego w naszej dróżynie.
- Ciekawe co.
- Tego nie wiem. Ostatno się coś dużo kłócimy. Może o to chodzi?
- Może... Ale może sie coś innego stać.
- Racja.
Nagle zadzwonił alarm.
***
W salonie byli już wszyscy. Robin dowiedział się kto atakuje.
- O nie! - zdziwił się głośno Robin.
- Co się stało? - zapytali wszyscy jednocześnie.
- Atakują wszystkie najgorsze i najgroźniejsze oprychy.
- Ale kto? - zapytał się Cyborg.
- Tak jakby wszyscy znani. Wszyscy bądźcie w pogotowiu.
Nagle zrobiła się dziura w dachu. Weszli przez nią oprychy. Zaczęła się walka. Gwiazdka miała najgorzej. Wszyscy właśnie na nią poszli. Tytani nie dawali za wygraną ale niestety byli wyczerpani. Gwiazdka dostała czymś w głowę i straciła przytomność. Slide wziął Gwiazdkąę na ramię i wyszedł. Wszyscy inni złoczyńcy się wycofali. Tytani niestety nie wiedzieli co się stało. Kiedy po 15 minutach podnieśli się i zobaczyli że nie ma Gwiazdki.
- A gdzie jest Gwiazdka? - zaspytała się Raven.
- Nie wiem - powiedział Robin. - Rozdzielmy się i poszukajmy po wieży.
***
U Gwiazdki nic szczególnego się nie działo. Nie wiedziała gdzie jest ani co się dzieje. Była zamknięta w ciemnej celi. Do krat podszedł Slide.
- No proszę, nasza Gwiazdeczka się obudziła.
- Po co mnie porwałeś!?
- Zbyt ciekawska jesteś...
Powiedział i wyszedł.
Gwiazdka poczuła się bardzo samotna.
***
- Nigdzie jej nie ma - powiedział z rozpaczą Robin.
- Szukaliśmy wszędzie i wygląda na to że została porwana - podsumował Cyborg.
- Ale kto mógłby to zrobić?
- Ja chyba wiem - Raven - Slide.
- Tylko nie wiemy gdzie on jest - odezwał się Slide.
***
Dziewczyna szła gdzieś za Redem X (nie wiem jak to się pisze). Gdy dotarła to zobaczyła jakąś komnatę z dziwnymi użądzeniami. Gwiazdka chciała się wznieść w powietrze ale nie mogła. Nie mogła kompletnie używać swojej mocy. Poczuła się jakoś głupio.
- Puszczaj mnie! - krzyczała wyrywając się kiedy zostawała przykuta do jednego z urządzeń.
- No to teraz się we mnie zakochasz - powiedział Red X.
- Nie ma mowy - odmuwiła mu nie wiedząc co się stanie.
- Włączać maszynę!
Na polecenie maszyna została włączona. Wszystko przybrało kolor zielony. Gwiazdkę wszystko bolało. Gdy to wszystko się skończyło nagle, gdy zobaczyła Reda X, coś poczuła. Zakochała się na zabuj. Wiedziała też że jest posłuszna Slid'owi.
- Ładnie wyglądasz - powiedział do niej Red X.
- Ty też. Bardzo ładnie.
- Nie czas na flirtowanie - powiedział Slide - trzeba zniszczyć tytanów, a ty - tu wskazał na Gwiazdkę - doskonale się do tego nadajesz. Dopuki ty jesteś po mojej Robin cię nie tknie.
- Racja - przyznał Red X - musimy coś zrobić żeby go rozłościć. Już wiem. My...
***
- Nigdzie nie ma Slida - powiedział Robin szukając miejsce położenia Slida. - Nie możemy jego znaleść, ani Gwiazdki.
- Stary, wiem co czujesz i na pewno ją znajdziemy - zapewniał Cyborg.
Nagle zawył alarm. Robin podbiegł do komputera żeby zobaczyć kto to jest.
- Są trzy łotry. Dwie stare i jedna jakaś nowa - powiedział do wszystkich Robin.
- A te dwie znajome to kto? - zapytał się Cyborg
- Slide i Red X.
- Ciekawe kim jest ta trzecia osoba - powiedziała Raven tym samym tonem co zwykle, ale domyślała się kto to może być.
- Ja chyba wiem, ale dowiemy się na miejscu. Tytani WIO! - wydał komędę Robin i reszta ruszyła za nim
***
Na miejscu.
- GWIAZDKA?! - zawołali wszyscy tytani chórem, gdy ją spotkali na miejscu.
- Zdziwiło was coś? - zapytał tajemniczy i znajomy głos.
- Slide - powiedział pewny Robin.
- Teraz niespodzianka dla was: Gwiazdka już nie należy do tytanów przeszła na stronę zła - powiedział Slid z szyderczym uśmiechem wychodząc z ciemności.
- Bredzisz - odezwała się Raven. - Ty ją porwałeś.
- I ty myślisz w to głupstwo? Sama przyszła do mnie kiedy była walka w waszym mieszkaniu.
Tytani wiedzieli jak jest Slide, więc mu nie wierzyli.
- Tytani - powiedział cicho Robin do przyjaciół. - Cyborg z Bestią idziecie na Reda X, Raven na Slida, ja zajmę się Gwiazdką.
- Ale Robin - zaprzeczył Cyborg - nie chcemy żebyś walczył ze swoją ukochaną, może ja i Bestia...
- Nie będę z nią walczył tylko chcę z nią porozmawiać. Na moją komędę wszyscy atakują tego co został wyznaczony. Gotowi? Teraz!!!
I zaczęła się walka. Wszyscy poszli w wyznaczoną stronę gdzie byli przeztępcy, tylko Robin został na przeciw Gwiazdki.
- Gwiazdeczko posłuchaj - mówił Robin słodkim głosem - nie chcę z tobą walczyć.
- Ale ja chcę! - krzyknęła Gwiazdka i zaatakowała go.
Robin tylko się bronił i nie atakował jej. Naal coś do niej czół i wierzył, że to nie ona go atakuje tylko kto inny. Walczyli tak 30 minut. Tytani byli zmęczeni i przegrywali, chcieli już wrócić do domu.
Robin został mocno kopnięty w brzuch przez Gwiazdkę. do Gwiazdki dołączyli Red X i Slide.
- I co Robin - odezwał się Slide - ledwo stoisz na nogach. A teraz mini przedstawienie. Gwiazdko i Redzie X, róbcie swoje - powiedział do nich.
Gwiazdka podeszła do Reda X, a on podszedł do Gwiazdki. Zbliżali się twarzami aż się pocałowali. Zrobili to na oczach Robina. Jemu zbladła mina i, z całej siły, z rozbiegu trafił w Reda X. Pozostali przyglądali się walce. Robin na nic nie zwracał uwagi. Kiedy oberwał Robin od Reda X, poleciał prosto na przyjaciół. Wylądował obok ich nóg.
- Robin, to nie ma sensu - powiedził sensownie Cyborg. - Jesteśmy zmęczeni i ty zresztą też. Może zażądzisz i pójdziemy do wieży.
- Dobrze - zgodził się. - Tytani odwrót! - krzyknął, spojrzał na Gwiazdkę z żalem i żucił jedną ze swoich zabawek. Po sekundzie było pełno dymu i tytani spokojnie odeszli do domu.
***
Na miejscu wszyscy się rozeszli do swoich pokoi, a Cyborg gdzieś pojechał T-carem.
W pokoju Robina:
- Zemszcze się kiedyś - pomyślał właściciel pokoju i podszedł do biurka - Gwiazdeczka nie mogła tego zrobić, nie mogła samowolnie pocałować Reda X, nie mogła sama przejść na złą stronę. Musi z nią coś być nie tak. Nigdy by mnie nie atakowała. Straciłem ukochaną i muszę ją odzyskać. Tylko nie wiem gdzie mam ją znaleść. mUkrywa się ze Slidem ale gdzie? Sam nie wiem co o tym myśleć.
W pokoju Bestii:
- Jak mam to powiedzieć. Już od dawna chcę to zrobić - po raz pierwszy Bestia się nad czymś zastanawiał, chodził w kółko po pokoju i gadał po cichu do siebie. - Niedługo to powiem, tylko brakuje mi odwagi. Wogóle to wszystko dzieje się tak szybko. Na pewno żal jest Robinowi z powodu Gwiazdki, a co ja bym zrobił gdyby... Nie. To by się nigdy nie zdarzyło. Chociaż trochę się martwie. Nic dziwnego przecież ja...
W pokoju Raven:
Raven miała tyle myśli na raz, że nie mogła spokojnie medytować. Tę właśnie czynność robiła, ale zrezygnowała i usiadła na łóżku.
- Jak na niczym nie mogę się skupić to jest ze mną bardzo źle. Myślę o Gwiazdcę i o kimś jeszcze. Mam nadzieje, że Gwiazdka jakoś uwolni się od czarów. Z tego wszystkiego zapomniałam powiedzieć o tym Robinowi. No nic powiem mu jutro, a teraz spróbuję pomedytować i mam nadzieje że mi wyjdzie.
***
Wieczorem Cyborg wrócił do wieży. Długo się nie przespał, bo w nocy zawył alarm. Gdy wszyscy się zebrali w pokoju, Robin zapytał się:
- Raven, dlaczego włączyłaś alarm?
- Wiem gdzie jest Gwiazdka - odpowiedzieła.
- Gdzie? - zapytał się Cyborg.
- W magazynie na drugim końcu miasta.
- Jedziemy tam - powiedział Robin do reszty.
Po chwili byli już w trasie. Bestia zamienił się w ptaka, Raven leciała, Robin jechał na swoim motorze, a Cyborg jechał T-carem. Po 25 min. byli na miejscu. Gdy weszli do magazynu im oczom ukazała się Gwiazdka walcząca z Redem X i Slidem. Dziewczyna była w powietrzu. Kiedy Red X zócił czymś w Gwiazdkę, ona poleciała na sterty kartonów.
- Ona sobie nie poradzi - powiedział Robin z żalem i już miał biec, kiedy Raven go zatrzymała.
- Nie martw się, jakoś sobie poradzi - powiedziała.
- A jeżeli nie?
- Wiem jakie są ich zamiary. Kiedy my wkroczymy do walki, ona zginie.
- Skąd wiesz?
- Byłam zmuszona wejść do ich umysłu. Zobaczysz, poradzi sobie.
- Mam taką nadzieje - powiedział po cichu Robin.
Wszyscy patrzeli na Gwiazdkę Ciężko dawała sobie radę. Aż nagle zdecydowała się zebrać całą moc. Wokół niej zrobiła się zielona tarcza. Tytani nie wiedzieli co się z nią dzieje. Patrzyli zaciekawieni. Nagle ta niby tarcza Gwiazdki z bardzo dużą szypkością popędziła na wrogów. Oni po tym uderzeniu zniknęli. Robin spostrzegł, że Gwiazdka spada. Wziął rozbieg, skoczył i złapał ją w powietrzu. Jakimś cudem magazyn zaczął płonąć.
- Wynośmy się z tąd! - krzyknął Cyborg do pozostałych.
Wyszli. Robin włożył Gwiazdkę do samochodu, a sam pojechał swoim motorem.
***
- Co z nią? - zapytał się Robin do Cyborga w pokoju szpitalnym.
- Zemdlała. Jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się obudzi - odpowiedział mu.
- A długo to potrwa?
- To zależy tylko od niej - powiedział i wyszedł.
Robin został przy niej dłuższy czas. Cieszył się, że w końcu widzi się z nią. Tylko żal mu, że zapadła w śpiączkę.
***
Tydzień później.
Robin codziennie przychodził do Gwiazdki. Nie było wyjątku. Po południu znów poszedł do niej.
- Kiedy się obudzisz? - zapytała się ją ale wiedział, że nikt nie odpowie.
Siediał i patrzał na nią z jakiejś 10 min. Nagle zauważył, że Gwiazdka się porusza. Budziła się. Gdy się obudziła ujrzała obok siebie Robina.
- Dobrze, że się już obudziałaś - powiedział do niej.
- A ile już tu leże? - zapytała.
- Jakiś tydzień.
- A co się wogóle stało?
- Walczyłaś ze Skidem i Redem X. Taka jakby zielona tarcza się zgromadziła. Chwilę później zemdlałaś.
- Zebrałam wtedy całą energię - powiedziała przypominając sobie jak to było.
- Aha.
- Chciałabym cię przeprosić.
- Za co? - zapytał ze zdziwieniem.
- Za to, że pocałowałam na twoich oczach Reda X...
- Nic się nie stało.
- Byłam wtedy pod jakimś działaniem. Przepraszam.
- Naprawdę nic się nie stało. Wiem, że byłaś pod jakimś działaniem. Nie wiadomo jakim ale Cyborg powiedział o tym (nie było tego w tym opku) i wyleczył cię z tego. Gdyby cię nie wyleczył, zaatakowałabyś mnie od razu.
- Ale wiesz, że nie zrobiłabym nigdy tego.
- Wiem, ja też nie zaatakowałbym ciebie.
- Robin?
- Tak.
- Czy wtedy, kiedy nie było mnie w wieży coś się działo?
- Nic szczególnego, tylko Cyborg gdzieś ciągle wychodzi i zawsze ma jakąś inną wymówkę.
- A Raven.
- Była taka jak zawsze. I nadal jest.
- I rozumiem, że Bestia też jest taki jak zawsze.
- On akurat nie. Jest smutny, że Cyborg ciągle gdzieś wychodzi, bo wtedy nie ma z kim pograć.
- A ty z nim nie możesz?
- Nie, bo jestem w tym czasie gdzie indziej - powiedział i uśmiechnął się do niej.
Ona odwzajemniła jego uśmiech.
- To skąd to wszystko wiesz? - zapytała się.
- Raven mi opowiada.
- Aha, już nie czyta książek?
- Chyba nadal czyta. Nie wiem. Siedzi ciągle w swoim pokoju. Widuje ją tylko na posiłkach jak i z resztą Cyborga. Czasami Bestii udaje ją się wyciągnąć.
- Ciekawe jak.
- Nie wiem. Nie pytałem się.
- To się zapytaj.
- Boli cię coś? - zapytał się z nutką troski i przy okazji zmieniając temat.
- Tak. Trochę głowa i jak podnoszę ręcę.
- To lepiej ich nie podnoś.
- Spróbuje.
- A latać możesz?
- Na pewno mogę tylko nie chcę próbować ani ryzykować.
- Masz rację. Lepiej nie ryzykować i poczekasz aż wyzdrowiejesz. Mam nadzieje, że niedługo.
- Ja też. Nie lubie leżeć w łóżku, chyba, że jestem po ciężkim treningu lub walce.
- Też tak mam.
- Tak?Przecież to ty zawsze nas zmuszasz do treningu.
- Mnie zmusza Cyborg albo ja sam i na jedno wychodzi.
- Jesteś ciekaw gdzie Cyborg się wybiera?
- Tak.
- To pojedź albo pójdź za nim.
- Gwiazdeczko, wiesz, że nie można kogoś z naszej dróżyny śledzić. A nawet gdybym chciał to i tak nie mam czym pojechać, bo mój motor jest na to za głośny. A czemu zadałaś to pytanie?
- Chciałam zobaczyć jak zaaragujesz lub jaką zrobisz minę.
- Aha.
- Robin, a czy ty mnie lubisz?
- No przecież, że tak. Co ci przyszło do głowy?
- No, bo myślałam, że po tym pocałunku z Redem X mnie znienawidzisz.
- Wcale nie. Ja cię nadal lubie. Najlepiej jak o tym zapomniemy to będzie dobrze.
- Racja. Robinie, a ty długo tu byłeś zanim się obudziłam?
- Nie, jakieś niecałe 10 min. Ale przez cały tydzień chodziłem codziennie i zostawałem u ciebie pare godzin. Raz się zasiedziłem i zostałem na cały dzień.
- Dziękuje.
- Nie ma sprawy.
Nagle łzy popłynęły po policzkach Gwiazdki.
- Co się stało? Czemu płaczesz? - zapytał się Robin.
- Nic takiego, to tylko z bólu - odpowiedziała.
- Może mam iść po Cyborga?
- Nie, naprawdę to nic takiego.
- Napewno?
- Tak.
- A bardzo boli?
- Tak, ale nie martw się mój drogi przyjacielu, jakoś to zniosę.
Robin uśmiechnął się pod nosem, położył dłoń na dłoni Gwiazdki i głaskał delikatnie kciukiem. Dziewczynie było tak miło, że nawet nie myślała o zabraniu ręki.
- Gwiazdko, mam pytanie.
- Mnie możesz pytać o wszystko... no, prawie.
- Jak wywołujesz taką silną energię, taką podobną do tej, którą zrobiłaś w magazynie.
- To jest podobne do Raven, tylko ona ma dużo łatwiej. Musi mnie ktoś najbardziej rozłościć albo muszę wyobrazić coś strasznego. Przy czym ani pierwsze, ani drugie nie jest łatwe.
- A czemu podobne do Raven?
- Ona jak się złości też wybucha i nie panuje nad swoimi mocami. Ja, im więcej się złoszcze to moje moce są silniejsze.
- Rozumiem.
- Tylko z Raven trzeba uważać, u mnie też tak bywa.
- Czyli jak się rozłościsz to wybuchasz tak jak Raven?
- Tak. Ale ja się żadko złoszczę, szczególnie na moich przyjaciół. Nigdy nie złoszczę się na przyjaciół.
- Ty, Gwiazdko, jesteś radosną osobą i zawsze masz uśmiech na twarzy.
- Miło się zrobiło.
- Mogłabyś powiedzieć co sobie wyobraziłaś lub na kogo się złościłaś? Wtedy w magazynie.
- Tak. Akurat zrobiłam dwie żeczy na raz.
- Czyli wyobraziłaś sobie coś strasznego i złościłaś się?
- Tak. Złościłam się na Reda X, bo powiedział co zrobiłam.
- A co zrobiłaś?
- Powiedział, że pocałowałam go na twoich oczach.
- Aha, a co sobie wyobraziłaś?
- Wszyscy przyjaciele, czyli tytani, bo nie mam innych, wiszą nad przepaścią.
- Aha, ale tak nie będzie?
- Nie, to tylko moja wyobraźnia. Musiałam coś wymyślić i pierwsze co przyszło mi do głowy to tytani wiszący nad przepaścią.
Gwiazdka chciała coś dodać ale wolałaby nie mówić Robinowi, za bardzo go kochała.
- Jak "przywołujesz" te swoje moce to cię boli coś?
- Nie zabardzo zrozumiałam twoje pytanie, czy możesz powtórzyć?
- Jak wywołójesz silną energię to cię coś boli?
- Tak, bo nie jestem do tego przyzwyczajona. Gdybym była nie bolałoby mnie nic.
- A co cię boli?
- Rące.
- Robinie, czy możesz coś dla mnie zrobić?
- Tak.
- Nachyl się tak, abym mogła dotknąć twojej twarzy moimi dłońmi.
Robin zrobił to co kazano. Gwiazdka podnosła, ciężko, ręcę i dłonie zamieściła na policzkach Robina. Podniosła głowę. Ich usta były już prawie złączone. Po chwili już się całowali. Gdy się oderwali, Robin zdobył się na odwagę i powiedział:
- Kocham cię, Gwiazdeczko.
- Ja ciebie też, Robinku - odpowiedziała mu.
W pokoju Raven.
Ktoś zapukał do jej drzwi. Podeszła aby otworzyć i zobaczyć kto to jest. Gdy zrobiła te czynności ujrzała Bestię.
- Mogę wejść? - zapytał się, chociaż wiedział, że i tak go nie wpuści.
Raven bez słowa odsunęła się na bok i dała znak, że może wejść. Chłopak wszedł.
- Zwykle to nikogo nie wpuszczaż.
- Tak, ale jak chcesz możesz wyjść.
- Nie. Jeszcze zostanę tu trochę.
- Siadaj - powiedziała do niego wskazując łóżko.
- Chętnie - usiadł a Raven obok niego.
Zapadła cisza.
- Słuchaj - odezwał się Bestia - jak ty panujesz nad mocami?
- Dużo medytuje - odpowiedziała zdziwiona tym pytaniem.
- To wiem, a możesz mnie nauczyć?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo nie umiesz latać bez zmiany w jakiegoś ptaka.
- Aha.
- A ty jak się zmieniasz w zwierzę?
- Muszę wiedzieć jakie zwierzę chcę się zamienić.
- A to boli?
- Na początku bolało mnie bardzo, a teraz jak się przyzwyzaiłem to jakoś tego nie czuję.
- Aha.
- A ty ostatnio jesteś dziwna.
- Dlaczego?
- Bo nie krzyczysz na mnie, ani razu mnie nie skomętowałaś kiedy zrobiłem coś głupiego. Czy z tobą wszystko w pożądku?
- Tak, wszystko jest OK. Ja po prostu staram się być miła dla ciebie.
- I naprawdę się starasz.
- Tak sądzisz?
- Tak. Jak na ciebie to naprawdę super. Kosztuje cię to wiele wysiłku.
- Bardzo. Ty potrafisz się cieszyć, Gwiazdka też. Czasami zazdroszczę wam tego uśmiechu.
- Dlaczego?
- Bo, tak jak ty to powiedziałeś, kosztuje mnie to bardzo dużo wysiłku.
- A co się stanie jeżeli się uśmiechniesz?
- Nic takiego.
- To się uśmiechnij - poprosił Bestia ze słodką minką.
Raven chciała spełnić proźbę i spróbowała uśmiechnąć się. Niestety nie wyszło to jej.
- Nie wyszło - powiedziała jeszcze bardziej smutnym tonem.
- Nie wiedziałem, że to dla ciebie takie trudne - powiedział smutny i charakterystycznie spuścił spiczaste uszy.
Dziewczynie zrobiło mu się żal. Postarała się bardziej i uśmiechnęła się. Bestia to zobaczył i od razu pryskał szczęściem. Ze szczęścia wychamował i przytulił ją. Po chwili opanował się i odsuną się od niej
- Przepraszam - powiedział.
- Nic się nie stało. Ale masz szczęście, że ostatno dużo medytuje i mogę się opanować. Inaczej byłoby już po tobie.
- Żeczywiście mam szczęście.
Obaj przy tym przytuleniu, spowodowanym przez Bestie, poczuli dziwne ciepło. Obydwaj już tę ciepło czuli. Bestia wtedy przy terrze, a Raven przy Malchiorze. Już wiedzieli co to jest.
- Raven - odezwał się Bestia po dłuższej ciszy - czy ty mnie lubisz?
- No przecież, że tak - odpowiedziała. - Właśnie się wykazałeś swoją inteligencją. Dlaczego nie miałabym cię lubić?
- Mam czasami takie wrażenie, ale już wiem dlaczego.
- Dlaczego?
- Bo wykazuje się moją inteligencją - powiedział i się posmucił. Oczywiście spuścił swoje uszy.
- Czasami wykazujesz się brakiem inteligencjii twoje żarty są kiepskie ale to nie znaczy, że ktoś ma cię nie lubić. Każdy z tytanów cię lubi i nie przeszkadza im że jesteś... no, wiesz.
- Głupi?
- Tak. Przyznać też muszę, że umiesz myśleć. Nie raz kogoś uratowałeś przed kimś. Na przykład mnie przed Anonisem.
- Kiedy ty byłaś w jakimś transie, to tytani myślieli, że cię mam skrzywdzić. Ale ja tego nie zrobiłem?
- Nie. Uratowałeś mi życie. A przed zmianą w tego bestię martwiłam się o ciebie, bo dziwnie się zachowywałeś.
- Byłem wściekły na... ciebie.
- Damyśliłam się.
- Naprawdę się o mnie martwiłaś?
- Tak. Nie byłeś sobą i... no... martwiłam się.
- Do dzisiaj pamiętam tę rozmowę nad brzegiem. Dokładnie to na kamieniach przed wieżą. Powiedziałaś wtedy, że zawsze zepsuje jakąś miłą chwilę.
- Chociaż teraz tak nie jest.
Zapadła cisza. Obaj pomyślieli nad tym samym, że to właśnie ta chwila. Bestia zaczął się przybliżać do Raven , dziewczyna do niego. Byli coraz bliżej. Zamknęli oczy. Ich usta się zbliżały. Pocałowali się. Było to tak przyjemne po obu stronach, że nie myśleli o odwrocie. Po dłuższej chwili oderwali się.
- Już od dawna chciałem to zrobić - odezwał się Bestia.
- To dziwne, bo ja też.
- Chciałem ci coś powiedzieć.
- Co?
- Ale nie będziesz na mnie zła?
- Nie.
- Kocham cię - powiedział to i instynktownie zamknął oczy. Później Raven go dotknęła.
- Naprawdę nic ci nie zrobie - powiedziała a on ostrożnie otwożył oczy.
- Nie? - zapytał podejrzliwie.
- Nie. Musze też coś wyznać.
- Co?
- To co ty, czyli kocham cię. Od dawna już to planowałeś?
- Od ponad tygodnia.
- To tak samo jak ja.
- Dziwny zbieg okoliczności.
- Rzadko to mówie ale w końcu powiedziałeś coś sensownego.
- Naprawdę?
- Tak. A teraz jeżeli możesz to idź.
- Mogę.
Pocałował ją w policzek na dowidzenia i wyszedł. Raven dotknęła w policzek w tym miejscu, gdzie została pocałowana.
- Ja naprawdę coś do niego czuje - powiedziała do siebie i położyła się na łóżku.
I nikomu nie przyszło do głowy, że jest wielkanoc.
KONIEC

Brak komentarzy: