czwartek, 3 kwietnia 2008

Szczęśliwy początek, a smutne zakoczenie

Minął miesiąc, a Robin coraz bardzej się denerwował, bo Gwiazdka jeszcze nie wyzdrowiała i miała tą samą tęperaturę co zwykle.Robin codziennie do niej przychodził. Nie było dnia w którym by nie przyszedł, poza jednym. W tym jednym dniu musieli wyruszać w daleką misje, która trwała cały dzień. Gwiazdka nie gniewała sie na niego, bo wiedziała co to znaczy ale też nic nie straciła, bo cały dzień spała. Pewnego dnia Robin jak zwykle przyszedł do niej o tej samej porze co zawsze.
- Cześć Gwiazdeczko - powiedział do niej Robin miłym głosem
Ostatno coś często mówi do mnie ,,Gwiazdeczko,, - pomyślała Gwiazdka - O! A co to są te małe spadające punkciki. Szkoda że nie mogę się nikogo zapytać.
- Już zapomniałem jak twój głos brzmi - odezwał się Robin.
Gwiazdka wpatrywała się z zaciekawieniem w śnieg, a Robin ją zrozumiał.
- To śnieg idzie zima - odpowiedział jej.
Gwiazdka uśmiechnęła się szeroko jak tylko mogła, żeby ujawnić Robinowi swój zachwyt. Zabrzmiał alarm.
- Ja już pójdę, ale jak przyjdziemy to ja przyjdę do Ciebie.
Gwiazdka pokiwała głową i w tym czasie wyszedł. Później usłyszała jak Robin krzyczy ,,Tytani WIO!,, i jak wszyscy wybiegają z wierzy. Chwilę później Gwiazdce się nudziło. Nie lubiła zostawać sama w wierzy. Chciała się podnieść ale nie modła, bo miała unieruchomione ręce i nogi. Głową też ledwo poruszała. Chciała sprawdzić czy mogła latać. Wyobraziła ślicznego kotka i... była w powietrzu! Nie mogła w to uwierzyć.
Chociarz mam jeden plus - pomyślała.
Latała tak w kółko . Nigdy nie stęskniła się za lataniem. Nie modła przestać. Ale musiała. Przyszli tytani i musiała położyć się do łużka. Postanowiła że nikomu o tym nie powie, nawet Robinowi. Tka jak Robin obiecywał, to rzeczywiście przyszedł.
- Plazmus - powiedział - Było łatwo.
Kurcze, szkoda że nie moge mówić - pomyślała Gwiazdka.
- Mam nadzieje, że się nie nudziłaś w czasie kiedy nas nie było.
Gwiazdka pokiwała głową na ,,nie,,.
- To dobrze. Wiesz, muszę się do czegś przyznać.
Ciekawe do czego - pomyślała Gwiazdka patrząc z zaciekawieniem na Robina.
- Bo jak walczyłem z popielarzem to myślałem tylko o Tobie. Kiedy Cię widze to coś czuję, ale nie jestem pewny co. Muszę jusz iść. Wiem że krótko byłem, ale muszę coś naprawić.
I wyszedł, ale po chwili się cofnął.
- Aha. Chciałem jeszcze dodać, że łodnie wyglądasz gdy śpisz - i uśmiechnął się.
Gwiazdka odwzajemniła jego uśmiech, a on w tym czasie wyszedł. Po kilku godzinach przyszedł z powrotem.
- Musimy naprawić całą kuchnię.
Gwiazdka lekko się uśmiechnęła.
- Brakuje mi Ciebie na misjach
Z twarzy Gwiazdki zniknął uśmiech.
- Ale jak chceszmogę zostać na noc.
Gwiazdka pokiwała głową na ,,tak,,.
- Mam nadzieje że wyzdrowiejesz - powiedział to z bardzo miłym tonem - Gwiazdusiu - dodał po chwili. - Mogę Cię tak nazywać?
Gwiazdka ponownie pokiwała głową.
- Wiesz co Cię czeka?
Pokiwała głową
- Pamiętaż?
Pokiwała głową.
- To dobrze, bo to straszne wmawiać komuś że umrze, komuś tak bliskiemu, tak cierpiącemu, że nawet mi jest ciężko.
Gwiazdce poleciała łza po policzku.
- Nie płacz. Obiecasz mi coś?
Pokiwała głową na ,,tak,,.
- Szczerze?
Pokiwała głową.
- Obiecaj, że nigdy się nie poddasz.
Gwiazdka położyła ręcę na sercu co miało oznaczać ,,obiecuję,,. Oczywiście Robin ją zrozumiał.
- To dobrze. Idę teraz do tytanów, a pod wieczór przyjdę jeszcze raz, żeby z Tobą zostać.
Chwilę potem wyszedł.
Gwiazdka cały czas miała w głowie słowa Robina: Nigdy się nie poddasz. Chwilę potem zasnęła. Od jakiegoś czasu dręczyły ją koszmary. Dlatego coraz częściej szła spać.
U tytanów:
- Pójdziemy do sklepu kupić coś na gwiazdkę. Każdy pójdzie do innego sklepu. Tylko bez podglądania - mówił Robin jak na wykładzie. - Są pytania?
Nikt się nie zgłosił.
- To do roboty.
Razem poszli do miasta (przed wyjściem pożegnali się z Gwiazdką) i w samym cantrum rozdzielili się i każdy poszedł w swoją stronę. Robin poszedł do Centrum Handlowego, bo miał najbliżej. Gdy tam wszedł myślał co Gwiazdka lubi najbardziej.
Gwiazdka, cieszy ją to co u nas jest normalne. Wiem ona lubi zwierzęta. To możę kupię jej jakiś bryloczek - myślał Robin przechodząc obok sklepu ze spinkami i innymi takimi. - Co by tu wybrać? - Nie mógł się zastanowić więc postanowił, że zwiedzi wszystkie sklepy, a potem wróci do tych, co będzie można coś kupić.
Wyszedł ze sklepu, powiedział ,,dowidzenia,, i pokierował się w stronę ruchomych schodów, które prowadzą na pierwsze piętro. Czół się nieswojo. Zwykle przychodził tu z Gwiazdką, ona go wyciągała na zakupy, a teraz był całkiem sam. Przeszedł całe centrum ale nic ciekawego da niej nie znalazł. Kupił prezenty dla Raven, Cyborga i Bestii. Wszedł do tego sklepu co był na początku. Wybrał dwie pary najładniejszych spinek jakie były i kilka gumek też najładniejsze. Zapłacił i wyszedł ze sklepu. Gdy dotarł do wierzy to nikt, oprócz niego, nie wrócił ze świątecznych zakupów. Poszedł do swojego pokoju (wszystkie pokoje były już odnowione, tylko została kuchnia). Gdy doszedł do pokoju, to usiadł na łóżko i zaczął pakować prezęty. Gdy skończył, w między czasie przyszli Raven z Bestią, poszedł do Gwiazdki, bo nie miał nic innego do roboty.
- Cześć - powitał ją.
Gwiazdka pokiwała ręką.
- Mam takie pytanie
Dała znak że może mówić.
- Czy wiesz co jeśt 24 grudnia?
Pokiwała głową na ,,nie,,.
- Wigilia, inaczej zwana gwiazdką. Wtedy rozdaję się prezęty.
Kiedy Robin tłumaczył się o co chodzi w tej wigilli, to Gwiazdka sobie coś przypomniała. W tym dniu się urodziła. Były to jej urodziny. Będą 16 urodziny.
- Każdy kupuje komuś prezęty, ale nikomu nikt nie może powiedzieć, bo to niespodzianka. Rozumiesz?
Gwiazdka pokiwała głową. Postanowiła nikomu nie mówić o jej urodzinach. Robin zobaczył jej minę.
- Coś nie tak?
Pokiwała głową na ,,nie,,
- To dobrze, już się bałem. Wieczorem będziemyubierać choinkę. Szkoda że Cię nie będzie.
A co to jest choinka? - zapytała w myślach.
Robin rozpoznał po minie.
- Choinka to takie wysokie drzewko, które co rokuozdabia się jakimiś ozdobami. Najwarzniejsze to światełka i bąbki.
Gwiazdka wyobraziła sobie to wszystko i uśiechnąła się.
- Szkoda że nie będziesz mogła zobaczyć choinki.
Posmutniała.
- Ale to nic, jak wyzdrowiejesz to napewno ją zobaczysz - pocieszał ją.
Mam taką nadzieję - pomyślała.
- Robi już się późno ty idź spać, a my będziemy ubierać choinkę.
Robin pożegnał się z nią i wyszedł z pokoju. Poszedł do salonu. Wszyscy już tam byli.
- No to zaczynajmy! - zawołał Robin i wszyscy się ucieszyli, nawet się Raven uśmiechnęła.
U Gwiazdki:
Gwiazdka pragnęła zobaczyć tą choinkę. Przypomniała sobie że może latać. Skupiła się na czymś wesołym i po chwili wisiała już w powietrzu. Podleciała do okna, otworzyła go po cichu i wyleciała na powietrze. Naa jej szczęście nie padał śnieg, ale i tak wiał słaby wiatr. Było jej zimno. Postanowiła że załatwi to szybko. Poleciała ostrożnie do okien salonu. Gdy dotarła ostrożnie się wychyliła. Zobaczyła wielkie drzewo, jeszcze piękniejsze niż sobie wyobraziła. Usłyszała głos Robina:
- Bestio najpierw zakłada się lampki a potem bąbki.
Robin w ręce miał światełka, a Bestia bąbkę.
Gwiazdka bardzo się tym zachwyciła, ale przypomniało jej się, że musi wracać z pokoju szpitalnego. Była zachwycona. Widziała to, co chciała zobaczyć. Gdy dotarła położyła się do łóżka. Po kilku godzinach chciała zobaczyć choinkę jeszcze raz. Poleciała tam. Zobaczyła. Na samym czubku była gwiazda. Ten symbol. Jej symbol. To po niej tak się nazywa. Zobaczyła że Robin wychodził z salonu. Szybko wróciła do pokoju i połozyła się do łużka. Chwilę potem wszedł Robin.
- Cześć - powiedział.
Pomachała do niego ręką.
- Dobrze sią czujesz?
Pokiwała głową na ,,tak,,.
- To dobrze. Gwiazdko za kilka dni... Mam nadzieje że wyzdrowiejesz do tego czasu.
Uśmiechnęła się. Wyglądała na zmęczoną.
- Jesteś zmęczona?
Pokiwała głową na ,,tak,,.
- Nie spałaś?
Pokiwała głową na ,,nie,,.
- Naprawdę?
Pokiwała głową.
- To idź spać, a ja tu zostanę.
Uśmiechnęła się w ramach wdzięczności.
- Nie ma sprawy.
Biegnie jakimś podwórkiem, biegnie i biegnie. Nie może się zatrzymać. Jakaś siła ją ciągnie. Jest już wyczerpana, ale ta siła jest silniejsza od niej. Mija tunel. Za nią ktoś wyskakuje. Odwraca się. Ten ktoś jest w masce i ma nóż. Chcała się bronić, ale nie ma mocy. Chciała zbić się w powietrze, ale nie mogła. Nie mogła się ruszyć. Człowiek podchodził do niej powoli wyciągając nóż. Rozglądała się do okoła, myślała że ktoś jej pomoże, że pomogą jej tytani. Ale nikt nie przychodził. Człowiek zbliżał się coraz bardziej i bardziej. Po chwili została wpchięta w samo serce. Spojżała na nóż i... Obudziła się gwałtownie.
- No, myślałem że się już nie obudzisz.
Ucieszyła się na jego widok.
- Co ci się śniło?
Gwiazdka odwróciła głowę (miała skierowaną do Robina).
- Aha, nie chcesz powiedzieć. Trudno.
Kilka minut tak gadali aż nagle...
Robin spojrzał na tą maszynę jak biję serce. Coraz słabiej. Robin zrozumiał, że Gwiazdka umiera.
- Gwiazdko, tylko nie zamykaj oczu, słyszysz?! Nie zamykaj oczu!
Ona jednak zamykała oczy,poddawała się.
- Nie zamykaj oczu! - krzyczał i chwycił ją za rękę.
Robin, kocham cię - powiedziała w myślach. Szkoda że tego nie słyszał.
Chwilę potem zamknęła oczy. Umarła. Robin impetem pobiegł do salonu, gdzie byli tam inni członkowie.
- Mam dla was bardzo smutną wiadomość - powiedział Robin do wszystkich
- Jaką? - zapytali wszyscy.
- Gwiazdka nie żyje. Zmarła jakieś 5 minut temu.
Wszyscy nie mogli uwierzyć.
- Niestety to prawda - powiedział i wyszedł.
Poszedł do pokoju Gwiazdki. Żałował, że nie przyznał się, że ją kocha. Żałował, że nie zobaczyła choinki. Stracił ukochaną. Umarła na jego oczach, przy nim. To było straszne przeżycie. Nie wychodził z pokoju od kilku dni. Przyjaciele rozumieli co czuje. W pokoju, na stoliku, obok łużka, miał w ramce zdjęcie Gwiazdki, a obok tego prezent, który kupił jej na gwiazdkę.
Minęło kilka dni. Było już po pogrzebie Gwiazdki. Robin codziennie przychodził na cmętarz, pod grób Gwiazdki. Tytanom ledwo szła walka z przestępcami. Gdy mieli czas wolny to... no właśnie, co robili? Bestia i Cyborg nie grali w gry na kompie, Raven nie medytowała i nie czytała książek, a Robin nie wychodził z pokoju. Leżął na łóżku i wpatrywał sie w zdjęcie. Żałował jednego. Tego że się nie przyznał że ją kocha, nie powiedział jej, zawsze zmieniał zdanie. Robin wpatrywał się w zdjęcie i po chwili powiedział:
- Ten kto zaniusł na dach Gwiazdkę, wtedy wieczorem ten bardzo tego pożałuje - powiedział gniewem, po chwili dodał - Slide.
Robin wymknął się z wieży i pobiegł w kierunku kryjówki Slida. Gdy dotarł w jakiś dziwny sposób Slide się nie chował.
- Czego chcesz, Robinie?
- Chciałem cię tylko o coś zapytać - zdziwił się bardzo, bo Slide nie próbował jego atakować.
- Tylko? A co?
- Czy ty zaniosłeś Gwiazdkę na dach?
- Kiedy?
- Jakieś miesiąc temu.
- Nie.
- Nie kłam!
- Ja nie kłamie, Robinie. Nie przyszło ci do głowy że mogła się tam sama wybrać?
Po tych słowach Robin wybiegł z kryjówki i pobiegł w kierunku wieży. Na jego szczęście nikogo nie było przy drzwiach. Poszedł do swojego pokoju. Gdy tam był, położył się na łużko, wziął zdjęcie Gwiazdki i zaczął się wpatrywać. Zastanawiał się czy to prawda co powiedział Slidei jakie by było jej ostatnie zdanie.
Rozpętała się burza i właśnie wtedy piorun uderzył w...
CDN

Brak komentarzy: